Efektywne wykorzystywanie czasu jest niemal przykazaniem współczesnego świata. A gdyby tak poddać się prądowi życia i (prawie) nicnierobieniu? Jak to może wpłynąć na spostrzeganie własnej osoby i czy naprawdę można zyskać coś nie chcąc niczego?
Słowem wstępu, mogłabym ręką i nogą podpisać petycję przeciwko współczesnemu pędowi życia. Odnoszę wrażenie, że nasza kultura już nawet nie promuje wszechstronnego rozwoju, dążenia do perfekcji czy rywalizacji, ale zamiast tego uznaje to wszystko za coś naturalnego i niezbędnego do tego, aby wieść szczęśliwe życie! Osiągi, sukcesy zawodowe czy hobbystyczne selekcjonują „tych najlepszych”. Czy rzeczywiście taki styl życia jest receptą na szczęście? Czytaj dalej