Wskrzeszanie Wewnętrznego Artysty

„Twórczość jest w pewnym sensie jak krew. Krew w twoim ciele jest materialnym faktem, a nie twoim wynalazkiem. Tak samo twórczość jest faktem w twoim ciele duchowym, a nie czymś, co musisz dopiero wynaleźć”1].

Screenshot from Official Lyric Video Of Monsters And Men -

Screenshot from Official Lyric Video Of Monsters And Men – „From Finner”

Tęsknota za twórczością

Autorka pojmuje twórczość, jako doświadczenie duchowe. Odrodzenie duchowości nie służy jedynie pisarzom, muzykom, czy innym twórcom dzieł. Możesz pragnąć bardziej twórczego podejścia w pracy, wychowywaniu dzieci, czy podczas gotowania obiadu. Twórczość jest potencjałem, który możemy rozwijać we własnym wnętrzu i za którym wielu z nas odczuwa dogłębną tęsknotę. Dlaczego? Na drodze do odpowiedzialnego, dorosłego życia często gubimy marzenia i odwagę do ich realizacji. Dając niechybnie pierwszeństwo obowiązkowym i pożytecznym zajęciom, uciszamy naszego Wewnętrznego Artystę powtarzając jak mantrę: „jest już za późno”, „szkoda czasu na głupoty”, albo „wrócę do swojej pasji, jak tylko zarobię więcej pieniędzy”. Cenzor mieszkający w głowie podstępnie usiłuje zatrzymać nas w bezpiecznym, szczelnym pudełku, a jego apelujący o rozsądek głos podpowiada nam, że takie artystyczne fanaberie są po prostu ryzykowne, albo naiwne.

Krytyk i Dziecko

Dobrą wiadomością jest to, że ten przemądrzały Krytyk nie musi mieć nad nami całkowitej władzy (jest tak tylko, gdy uznajemy to, co mówi za prawdę). Poza tym, „zamieszkuje” on najczęściej tylko jedną stronę – lewą półkulę mózgu. Trzymając się dalej metafor, prawa półkula – rozwojowo zaniedbywana przez naszą cywilizację jest siedzibą Wewnętrznego Artysty, czy też po prostu – Dziecka. Jest to pole do rozwoju naszych twórczych mocy, wyobraźni i intuicyjnych rozwiązań. To tu powstają niczym nieskrępowane skojarzenia, napędzane entuzjazmem pomysły i tęsknota za przygodą. Ilekroć czujemy, że brakuje w naszym życiu fantazji i oglądamy się z zazdrością na to, co robią inni, tylekroć cząstka naszej twórczej osobowości pragnie dojść do głosu i wyrwać się z linearnego sposobu życia. Ku naszej radości i spełnieniu, gdyż Wewnętrzny Artysta jest odkrywcą poprzez zabawę.

Jak wzbudzić w sobie kreatywność?

Wiedząc już, że jest to możliwe, warto zastanowić się jak można pomóc Twórczemu Ja rozwinąć skrzydła, a należy zacząć od…dopuszczenia go do głosu. Podpowiedzią może być książka „Droga Artysty”, która jest dla mnie zaproszeniem do uczestnictwa we własnym, indywidualnym kursie twórczego rozwoju. Nie ma żadnych gotowych recept, jak rozwinąć własny potencjał. Autorka, oddając pełną odpowiedzialność za zmiany czytelnikowi, zapoznaje z narzędziami, które proponuje na prowadzonych przez siebie warsztatach. Ich stosowanie uruchamia duchowy proces, który jak zaobserwowała – przebiega u ludzi podobnie. Choć, każdy jest twórczy na swój sposób, to pewne narzędzia w tym procesie służą wielu osobom, bez względu na ich zainteresowania. Do „Drogi artysty” najlepiej podejść z nastawieniem na praktykę, gdyż tylko ona przeciera w świadomości ścieżki, które ujawniają twórcze siły.

Prosta, trudna metoda

Istnieje pewna metoda, która jest elementarną częścią kursu, opisanego w książce. Osobiście, od początku mi się spodobała, ale niejednokrotnie może być pozornie bezcelową przeprawą przez mękę. Tym narzędziem są „poranne strony”. Chodzi oto, aby codziennie rano zapisać 3 strony, które są czystym strumieniem świadomości. W założeniu, zapisuje się wszystko, co przyjdzie do głowy. Bez zastanawiania się, bez selekcji, z totalnym odpuszczeniem starań i porzuceniem zasad językowych. Ma to być nieskładna bazgranina na dowolny temat, albo na żaden, gdyż nie zawsze mamy w polu świadomości jakąś treść. Można zatem zapisać trzy strony zdaniami: „nie wiem o czym dzisiaj pisać” i to jest w porządku, dlatego, że nie ma złego sposobu na odrabianie porannych stron. Są one osobistym (inni nie mają prawa ich czytać) swobodnym dziennikiem, do którego prowadzenia, jak radzi autorka, trzeba zobowiązać się przed samym sobą. Czy ta dyscyplina naprawdę uwalnia Wewnętrznego Artystę i czemu właściwie służy ta bezsensowna pisanina?

Być może…

…rozprawieniu się z przekonaniem, że cokolwiek robimy musi mieć jakiś cel? Może oduczeniu się ciągłego oceniania? Cóż, oceny i emocje też zapisujemy. Na porannych stronach niczego nie ukrywamy, a codzienna wytrwałość pomaga oswoić nas z tym, co w nas drzemie. Jeśli czujesz, że to wkurzające tak pisać już drugą stronę, a przecież trzeba nakarmić psa – napisz to. W praktyce, te codzienne zapiski mogą przypominać wylewanie żalów, frustracji, zawiedzionych nadziei i codziennych zmartwień. Pisz o wszystkim, także o tym, co trudne i bolesne. Nie musisz próbować pocieszać się na tych kartkach, ale jeśli masz ochotę coś takiego napisać to ok. Może zastanawiasz się, czy zianie takim pesymizmem nie osłabi Cię na resztę dnia, a co dopiero mówić o ujawnieniu twórczości. Otóż, zgodzę się z Julią Cameron, że pisanie o tym, co nieprzyjemne i trudne może pomóc skonfrontować się z własnymi lękami i oczyścić umysł. Jest to jakaś forma zrzucenia ciężkiego bagażu, który mniej, lub bardziej świadomi nosimy w głowie w ciągu dnia. Jednak obok strapień na kartach pojawiają się też nasze plany, nadzieje i potrzeby. Wszystkim tym jakościom pozwalamy wyraźniej zaistnieć w naszym życiu, jeżeli o nich napiszemy.

Metoda ta ma za zadanie pogłębić wgląd, powstrzymać Wewnętrznego Krytyka i wesprzeć Dziecko, które na stronach znajduje swobodę działania, co z czasem prowadzi do odkrycia pokładów marzeń i własnej twórczości. Ważne, aby pojąć, że pisanie nie musi być wygodne, szczególnie na początku. Może przysporzyć wielu negatywnych emocji, jednak jest to pożyteczne, gdyż droga do istoty Ja, do wewnętrznej twórczej mądrości wiedzie przez odblokowanie tego, co nieprzyjemne.

Jak pisze autorka: „Nie da się pisać porannych stron przez dłuższy czas i nie dotrzeć do nieoczekiwanych pokładów wewnętrznej mocy”. Jest to pokarm dla artysty, czyli dla Ciebie i dla mnie. Czy sycący? Sama pisze dopiero od trzech tygodni i wiem tylko tyle, że czuję się jakoś lżej każdego dnia. Jak to działa, najlepiej przekonać się samemu, a cały program „odrodzenia twórczości” znajdziecie w książce Julii Cameron „Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę”.

[1]Cameron Julia. Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę

3 thoughts on “Wskrzeszanie Wewnętrznego Artysty

  1. Bardzo ciekawa metoda została przez ciebie opisana. Z perspektywy blogera, zapisywanie trzech stron dziennie może być bardzo stymulujące i wydaje mi się szalenie kreatywne. Aż przetestuję na sobie 🙂

    Polubienie

  2. Chętnie bym tę książkę przeczytała. Bo czuję, że siedzi we mnie Wewnętrzny Artysta. Coś tam niby próbuje działać, ale ten bezczelny wewnętrzny krytyk ciągle mu wchodzi w paradę. Podoba mi się to ćwiczenie z trzema stronami pisania. Ale z rana rana może być ciężko z czasem.

    Polubienie

    • Książkę bardzo polecam, podobnie jak pisanie. Na początku trudno jest się zmotywować do codziennego pisania, gdyż zwykle wiąże się to z wcześniejszą pobudką. Ja przeznaczam średnio na pisanie 20 minut i nie zawsze jestem tak piekielnie konsekwentna, aby zapisać całe 3 strony. Jednak 20 minut z rana wydaje mi się niewielką zapłatą za swobodę wyrażenia siebie i czas jaki mogę podarować swojemu „Artyście”. Zachęcam do spróbowania 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz